29.06.06, 21:32

Konkurs na film o Powstaniu Warszawskim

Na ogłoszony przez PISF konkurs na projekt filmu o Powstaniu Warszawskim wpłynęło prawie osiemdziesiąt scenariuszy. Niestety, w aktualnym kontekście politycznym nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że jest to konkurs na zamówienie reżimu, wpisujący się w pewien logiczny całościowy ciąg...
Na ogłoszony przez Polski Instytut Sztuki Filmowej konkurs na projekt filmu o Powstaniu Warszawskim wpłynęło prawie osiemdziesiąt scenariuszy. 62 fabularne i 15 dokumentalnych, jak informuje oficjalna strona instytutu. Niestety, w aktualnym kontekście politycznym nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że jest to konkurs na zamówienie reżimu, wpisujący się (a nawet wPiSujący) w pewien logiczny całościowy ciąg z propagandowo-indoktrynacyjnym rozmachem dalekosiężnych zamierzeń junty, która obecnie jest nad Wisłą u władzy. Propaganda i indoktrynacja to jedyne płaszczyzny, w jakich junta owa ma przygotowaną jakąś rzeczywistą, a nawet zamaszystą, strategię.

W każdym innym politycznym kontekście nie miałbym nic przeciwko takiemu konkursowi (ani takiemu filmowi, jeśli ten powstanie), bo takie wydarzenie historyczne stanowi wyśmienity materiał z dramaturgicznego punktu widzenia. W obecnym jednak trudno mi się powstrzymać od czarnych wizji. Bo moim zdaniem jest to dopiero początek twórczości filmowej obliczonej na to, żeby minister G. miał co pokazywać na swoich lekcjach patriotyzmu oraz osobnej historii wyabstrahowanej z reszty świata Polski.

Agnieszka Odorowicz, dyrektor PISF (czyli Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej) jest pierwszą od dwudziestu lat odpowiednią osobą na takim stanowisku w polskiej kinematografii. Komitet Kinematografii, szczęśliwie już zarżnięty, był Republiką Kolesiów, którzy przyznawali te kilka złotych, jakimi dysponowali, sami sobie, tudzież bliskim krewnym i powinowatym, utrącając możliwości debiutu i dobijając każdy projekt, który mógłby kogokolwiek zdenerwować, a zwłaszcza księdza biskupa tego czy innego. Agnieszka Odorowicz ma ambicję stworzyć instytucję, której osiągnięcia będą porównywalne z tymi, jakimi mogą się pochwalić jej odpowiedniki w innych krajach, np. Francji czy Skandynawii. Jej życiowym celem jest wkład w rozwój polskiej kultury, a nawet dokonanie w nim czegoś na kształt przełomu. Przynajmniej w jej domenie audiowizualnej.

Moja interpretacja jest następująca: Agnieszka Odorowicz zgodziła się złożyć reżimowi trybut w postaci tego konkursu, by jej nie przeszkadzano w ważniejszych sprawach, jakie ma do zrobienia. Licząc zarazem na to, że filmowcy podejmą pewną grę. Czy polscy filmowcy ją podjęli?

Gdy do władzy w pewnym alpejskim kraju doszły środowiska w stosunku do nadwiślańskiego reżimu dość ekwiwalentne, tamtejsi intelektualiści zareagowali bardzo ostro. Elfriede Jelinek czy Thomas Bernhard objęli nawet w ramach protestu ten (ich własny!) kraj swego rodzaju ekskomuniką: zakazali wystawiania tam swoich dramatów. Aż takiego posunięcia nie popieram, bo można samemu sobie w ten sposób odebrać głos, który można by przecież wykorzystać krytycznie. Popieram jednak zajmowanie otwartego i sprecyzowanego stanowiska. Odkąd Emile Zola napisał „J’accuse!”, jest to obowiązek intelektualistów i rola, jaką mają do spełnienia w społeczeństwie. W końcu to przecież ich narzędziem pracy jest intelekt w najgęstszym koncentracie, kto więc, jeśli nie oni, ma analizować i rozbierać manipulacje i mistyfikacje ideologiczne?

Gdyby polscy filmowcy byli intelektualistami, to mieliby dwie możliwości to wyboru. Pierwsza: w ogóle nie nadesłać projektów na konkurs, który może służyć prawicowej propagandzie. Druga: nadesłać projekty wywrotowe, z których użytek indoktrynacyjny będzie niemożliwy lub przeciwskuteczny. Pierwszą odrzucili, zgłaszając aż tyle projektów. Czy w takim razie obrali drugą?

Druga możliwość jest o tyle ryzykowna, że trzeba jeszcze, żeby tą samą drogą poszli jurorzy, którzy będą te projekty oceniać i wybiorą rzeczywiście te wywrotowe, antypropagandowe, czego pewnym nigdy być nie można, zwłaszcza nad Wisłą, gdzie prawicowa psychoza zatacza bardzo szerokie kręgi. Wystarczy, żeby kilka projektów było w tym gronie niewywrotowych i pod odpowiednim kątem dobrane jury może całą resztę wyrzucić na śmietnik (historii), wybierając te dla reżimu użyteczne.

Inny problem z drugą możliwością jest taki, że jest ona niezwykle mało prawdopodobna. Polscy filmowcy w zasadniczej swojej większości intelektualistami nie są. Są inteligentami, czyli przebraną szlachtą. A to zupełnie zmienia postać rzeczy. Nie mają interesu w tym, by porządek społeczny kontestować. Mają interes w tym, żeby być na wierzchu, w pałacu, we dworze, byle tylko pokazać swą lepszość całemu temu chłopstwu wokół. Przyjmują odznaczenia i wszelkie lizusowanie ze strony reżimu, dostarczając mu tym samym symbolicznej legitymizacji, byle tylko pocyrkulować w salonach, byle tylko skapło parę uśmiechów władcy, jakieś miłe słowa z jego ust, a i garść srebrników przy okazji. Polscy filmowcy mieli już ostatnio kilka okazji udowodnić, że za te srebrniki i przylizywanie są gotowi puścić się z każdym, więc wkrótce mogą nawet z ministrem G., byle tylko chłopstwo całe okoliczne nisko się kłaniało, odbierając ich przez pryzmat tych chwil blasku rzucanego na nich przez osobę panującego. Są, co prawda, wyjątki, kilka z nich znam osobiście, ale o wyjątkach powszechnie wiadomo, że potwierdzają regułę.

Dlatego mam podstawy, żeby się obawiać, że większość zgłoszonych projektów nie jest bynajmniej wywrotowa w jakikolwiek sposób, i jest pisana na reżimowe zamówienie. Nie rozwiewają tych obaw dyskusje prowadzone w środowisku na temat wizji przyszłego filmu o powstaniu. W dyskusjach tych wszyscy uczestnicy po prostu prześcigają się w niewłaściwym stawianiu problemu, co się w psychoanalizie tłumaczy mechanizmem przeniesienia.

Komentarze

Subskrybuj RSS: rss
Oferty pracy

Aktualnie nie mamy ofert pracy.

Dodaj swoją ofertę
Konkursy
do 30.03.25

Do zdobycia jeden egzemplarz książki.

do 10.03.25

Do zdobycia jeden egzemplarz książki.

do 09.03.25

Do zdobycia jeden egzemplarz książki.

Polecamy
Konferencje

Zapraszamy do współpracy. Cena dodania do katologu od 149 PLN netto.