26.11.15, 11:00
Michał Karnowski: kluczem do komunikacji z Polakami są inne kanały i precyzyjna kontrola komunikatów
Michał Karnowski, współzałożyciel m.in. tygodnika „wSieci” w tekście opublikowanym na portalu wpolityce.pl, uważa, że rządzacy politycy nie powinni chodzić na rozmowy do części prywatnych mediów.
„Ale jest jedna sfera, w której brak refleksji i naiwność na razie zaskakuje. Pal już licho koncepcje by jeszcze przez pół roku pozwolić urzędować w Telewizji Polskiej, zwanej przez nieporozumienie publiczną, ludziom, których można pomylić ze sztabem PO i Komorowskiego” – pisze Karnowski. „Jak rozumiem, kilka tygodni oszalałej nawalanki z tamtej strony i kilka ostrzeżeń, między innymi na tym portalu, zmieniło decyzję. Pozostają jeszcze niektóre media prywatne, dysponujące jednak publicznym dobrem rzadkim jakim są koncesje, a będące „zaprzyjaźnione” (copyright Andrzej Wajda) z obozem III RP. To określenie też nie oddaje istoty sprawy: to też są sztaby wyborcze formacji, która ostatnie osiem lat żerowała bez umiaru na Polakach” – ocenia Karnowski.
Dziennikarz zwraca uwagę, że zwycięstwo wyborcze Prawa i Sprawiedliwości wbrew tym mediom powinno wskazać politykom tej formacji iż nie mają one rządu dusz. „(…) kluczem do komunikacji z Polakami są inne kanały i precyzyjna kontrola komunikatów, a nie pyskowanie z paniami z magla. Przejęcie władzy powinno im zaś przypomnieć, że są wobec swoich wyborców zobowiązani dokonać pewnej korekty mechanizmów społecznych. Nie chodzi tu o jakiekolwiek agresywne ruchy przeciwko prywatnym mediom, ale o zbudowanie świata, w którym życie publiczne funkcjonuje trochę obok nich” – podkreśla Karnowski. I podkreśla, że centrum świata powinno przestać znajdować się w studiach dziennikarek i dziennikarzy walących pałkami jednych, a głaszczących piórkami drugich. „By to nie oni mieli zdolność narzucania interpretacji wydarzeń. By przestali rządzić ludzie manipulujący agendą wydarzeń i hierarchią spraw. Na takie dziennikarstwo zgody być nie może, bo niesie ono zafałszowanie i zdeprawowanie życia publicznego” – ocenia Karnowski.
Współtworca tygodniak „wSieci” uważa, że chadzanie do takich miejsc jest także przeciwskuteczne. „Szans na uczciwe przedstawienie swojego stanowiska w takich rozmowach nie ma żadnych. Dostarcza się natomiast paliwa do kolejnych ataków i uwiarygadnia media kłamliwe. W ten sposób ładuje się akumulatory, by za chwilę przyłożyć obozowi zmiany tak, że nogami się nakryje! Przypominam na marginesie, że wywiady ważnych polityków PO dla mediów krytycznych wobec tamtej władzy można policzyć na palcach jednej ręki!” – ocenia Karnowski.
Dziennikarz w tekście opublikowanym na stronie serwisu wpolityce.pl podkreśla jednak, że nie chodzi mu o żaden bojkot mediów. „Ale to pędzenie na wyścigi do tych przybytków, ta radość, że teraz jest się najważniejszym, że kamery, światła i kolejny słowny ping-pong, wydaje mi się dość żałosna i nieskuteczna. Wydaje mi się też niewłaściwa ze względu na te tysiące ludzi, którzy za pracę na rzecz zmiany w Polsce płacili dość słoną cenę i których motywował do wysiłku sprzeciw wobec tak kłamliwych mediów” – pisze Karnowski.
Aktualnie nie mamy ofert pracy.
Dodaj swoją ofertęZapraszamy do współpracy. Cena dodania do katologu od 149 PLN netto.
Komentarze