06.04.12, 21:12
MDNA - wulgarna i wypłowiała Madonna tylko dla nowych fanów?
MDNA to udana i nowoczesna płyta, ale skierowana tylko i wyłącznie do młodych fanów. To nie jest płyta dla starych fanów - którzy do dziś słuchają "Vogue" czy "Frozen".
MDNA to udana i nowoczesna płyta, ale skierowana tylko i wyłącznie do młodych fanów. To nie jest płyta dla starych fanów - którzy do dziś słuchają "Vogue" czy "Frozen". Nie trudno się oprzeć wrażeniu, że to też próba wytoczenia dział przeciw młodszym koleżankom z branży. Czy to się uda? To się dopiero okaże!
Sama płyta jest przeciętna, a najciekawsze utwory wpisują się w to, co powszechnie znane jest w rozgłośniach radiowych. Z pewnością nie jest to płyta odkrywcza i innowacyjna. Przeliczyli się wszyscy ci, którzy myśleli, że po umiarkowanym sukcesie "Hard Candy" w 2008, Madonna zaszaleje i dostarczy na rynek coś, co będzie unikalne i niepowtarzalne. Starzy fani Madonny mogą mieć problem z zaakceptowaniem nowej twórczości wokalistki. Czasy "Ray of Light" w których to Madonna wyznaczała ścieżki - minęły bezpowrotnie.
Najdziwniejsze jest to, że pierwsze dwa single promujące płytę są naprawdę słabe i nie mają właściwe żadnych szans na sukces na miarę "Hung Up" z 2005 roku. Wrażenie robi tylko "Some girls" nawiązujące do lat 80's, "Im addicted" dość innowacyjne i energetyczne oraz prostackie - acz chwytliwe "Superstar". Najwięcej kontrowersji budzi zdecydowanie "Gang Bang", w którym Madonna wręcz wulgarnie śpiewa o tym, o czym myśli na temat swojego byłego męża. To nawet może trochę przypominać starą "roznegliżowaną" Madonnę - choć zdaniem niektórych to bardziej przypomina Lady Gagę.
"MDNA" jest jednak ciekawsze od tego, co ostatnio dostarczyła nam Lady Gaga. Z pewnością Madonna ma szanse na wyrównanie rachunków. Powstyaje tylko pytanie, czy po drodze nie wycofa się z obranego kursu. Od wielu lat Madonna przestaje jednak dostarczać na rynek najciekawsze single ze swoich płyt. Czasem można odnieść wrażenie, że materiał muzyczny ma zapewnić jej tylko tło do tras koncertowych, w których najważniejszą rzeczą jest ona sama a nie jej warsztat wokalny. Zresztą brak talentu wokalnego dla fanów Madonny jest i tak bez znaczenia.
Wulgarna i wypłowiała Madonna nie robi już takiego wrażenia jak na początku lat 90's. Dziś Królowa Pop jest bardzo przeciętna. Nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym oprócz zniewieściałych tancerzy w rajstopach i szpilkach. Ale i tak warto posłuchać płyty. Dlaczego? Bo nie ma niczego innego dobrego w muzyce pop? Bo jest nadzieja, że to tylko kolejna odsłona, a następna będzie ciekawsza i zadowoli również starszych fanów Madonny.
Komentarze