05.07.10, 21:48
Dziennikarze w obronie Joanny Lichockiej
"Rzeczpospolita" opublikowała list dziennikarzy w obronie dziennikarki Joanny lichockiej, która była jedną z trzech osób prowadzących debatę prezydencką.
"Rzeczpospolita" opublikowała list dziennikarzy w obronie dziennikarki Joanny lichockiej, która była jedną z trzech osób prowadzących debatę prezydencką. Po tym programie pojawiły się oskarżenia, że m.in. dziennikarka udostepniła swoje pytania jednemu z kandydatów, a także, że była stronnicza.
"Pod adresem Joanny Lichockiej, jednej ze współprowadzących obie debaty kandydatów na prezydenta przed II turą wyborów, zostały w ostatnich dniach wysunięte oskarżenia, przeciwko których formie oraz treści pragniemy zaprotestować" - czytamy w liście. "Pierwsze oskarżenie wysunął Grzegorz Miecugow, który stwierdził (cytat za „Rzeczpospolitą z 2 lipca): „Zaraz po pierwszym pytaniu Kaczyński posłużył się kartką z cytatami Komorowskiego. Może chciał depeszę wykorzystać w jakimś momencie, ale niewykluczone, że znał wcześniej pytanie”. Tego niezwykle poważnego oskarżenia Grzegorz Miecugow nie poparł nawet śladem dowodu. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, opublikowanej 2 lipca, Jarosław Gugała odniósł się do tego twierdzenia, informując, iż Joanna Lichocka pragnęła poznać pytania jego i Katarzyny Kolendy-Zaleskiej. Kontekst, w jakim ta informacja została podana przez Gugałę, nie pozostawia wątpliwości: zawiera się w tym stwierdzeniu sugestia, że i te pytania dziennikarka chciała przekazać sztabowi Jarosława Kaczyńskiego" - czytamy dalej. Dziennkarze dalej stawiają pytanie: "Niezależnie od tego, iż podobne bezpodstawne zarzuty powinny i zapewne będą ścigane na drodze sądowej, pragniemy wskazać, że również Bronisław Komorowski podczas drugiej debaty miał przygotowane notatki i informacje. Czy oznacza to, że swoje pytania konsultowali z nim Jarosław Gugała i Katarzyna Kolenda-Zaleska? Budowanie na tak kruchych podstawach równie krzywdzącego zarzutu jest świadectwem nieodpowiedzialności i wrogości wobec Joanny Lichockiej."
Podpisani pod listem, stwierdzają, że "wobec przewijających się w kampanii wyborczej tematów, sztabom obu kandydatów nie było trudno przewidzieć, jakie pytania mogą im zadać prowadzący debatę dziennikarze i odpowiednio się do nich przygotować." "We wspomnianym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Jarosław Gugała stwierdził także: „[…] pierwsze pytanie [Lichockiej] było skandaliczne. Na kilometr było widać, kogo wspiera w tej debacie. Złamała wszelkie zasady bezstronnego dziennikarstwa”. Dalej nawołuje: „To nie jest sprawa dla sądu, ale należy ją nagłaśniać i w środowisku dziennikarskim rozpatrzyć. Musimy wskazać kierunki postępowania w tym zawodzie. Proszę się zastanowić, jakie są skutki zamiany bezstronnego dziennikarza w żołnierza frontu ideologicznego”. To ostatnie zdanie brzmi jak wezwanie do środowiskowego ostracyzmu i nieoficjalnego sądu nad dziennikarką. Pytanie, którym Joanna Lichocka rozpoczęła środową debatę, było istotnie niewygodne dla aktualnie rządzących. Tak już jednak jest, że pytania o stan państwa zawsze mogą być niewygodne dla tych, którzy aktualnie sprawują władzę. Co nie oznacza, że nie należy ich stawiać" - czytamy dalej.
Dostało się także Jarosławowi Gugale. "Katarzyna Kolenda-Zaleska zadała podczas debaty pytanie o pogodzenie się z Lechem Wałęsą, specjalnie skierowane i przygotowane dla Jarosława Kaczyńskiego. Podobne pytanie do Bronisława Komorowskiego o pogodzenie się z osobami, które mogły poczuć się przez niego urażone w ciągu ostatnich miesięcy, nie padło. Czy to powód, aby nazywać ją „żołnierzem ideologicznego frontu”? Jarosław Gugała pozwolił sobie na pouczanie dyskutantów w kwestii porażki systemów socjalnych na świecie, choć – jak sam twierdzi – „myśmy w tej debacie nie byli komentatorami, tylko moderatorami”. Jeśli tak, to sam Gugała z roli moderatora znacząco wyszedł."
Podpisujący się pod listem stają jednoznacznie w obronie dziennikarki. "Joanna Lichocka pada ofiarą skandalicznych oskarżeń. Próbuje się zorganizować na nią środowiskową nagonkę. Podążając tropem logiki osób, biorących udział w tych działaniach, należałoby je podejrzewać o kierowanie się osobistymi sympatiami politycznymi, w co jednak nie chcemy wierzyć."
List podpisali m.in. dziennikarze związani z "Rzeczpospolitą", "Gazetą Polską" i TVP : Bronisław Wildstein – publicysta, Piotr Semka – publicysta, Michał Szułdrzyński – publicysta, Wiktor Świetlik – publicysta, Rafał A. Ziemkiewicz – publicysta, pisarz, Łukasz Warzecha – publicysta, Anita Gargas – dziennikarz, Tomasz Sakiewicz – publicysta, Katarzyna Hejke – publicystka, Michał Karnowski – publicysta, Rafał Porzeziński – dziennikarz, Agnieszka Porzezińska – dziennikarz, Krystyna Grzybowska – publicystka, Grzegorz Wierzchołowski – redaktor naczelny portalu Niezalezna.pl, Leszek Misiak – dziennikarz, Marcin Wolski – pisarz, publicysta, ks.Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Jan Pospieszalski – publicysta, Przemysław Babiarz – dziennikarz, Barbara Fedyszak-Radziejowska – socjolog, Marek Nowakowski – pisarz, Paweł Nowacki – dziennikarz, Piotr Skwieciński – publicysta, Krzysztof Karwowski – dziennikarz, Anna Sarzyńska – dziennikarz, Tomasz Skłodowski – dziennikarz, Włodzimierz Frąckiewicz – dziennikarz, Robert Tekieli – publicysta, Maciej Zdziarski – publicysta, Piotr Gursztyn – publicysta, Anna Szałańska – dziennikarz, Wojciech Borowik – Stowarzyszenie Wolnego Słowa, Leszek Długosz – pieśniarz, poeta, Dariusz Gawin – filozof, Piotr Gontarczyk – historyk.
Aktualnie nie mamy ofert pracy.
Dodaj swoją ofertęZapraszamy do współpracy. Cena dodania do katologu od 149 PLN netto.
Komentarze